W poniedziałek, wtorek i środę przed Uroczystością Wniebowstąpienia przeżywaliśmy w naszej parafii Dni Krzyżowe nazywane również dniami modlitw o dobre urodzaje i za kraje głodujące. Po Mszy św. wieczornej ze śpiewem litanii do Matki Bożej procesyjnie udawaliśmy się do krzyża misyjnego, aby prosić Boga o oddalenie niszczących żywiołów i o dobre urodzaje. Ta piękna tradycja ma już ponad 1500 lat. Narodziła się we Francji. Kiedy około 450 roku kraj ten nawiedziły gwałtowne klęski żywiołowe, św. Mamert, biskup Vienne, nakazał odprawianie procesji błagalnych na trzy dni przed Wniebowstąpieniem. W 511 roku zwyczaj zatwierdzono dla całej Francji, a z czasem przyjął się w całym Kościele.
Modlitwy o dobry urodzaj są właściwie rozwinięciem wezwania Modlitwy Pańskiej - «chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj». Chleb jest «owocem ziemi i pracy rąk ludzkich». Ziemia rodząca plony zniknęła nam dziś sprzed oczu, zwłaszcza w miastach. Mamy mleko z kartonika, chleb w folii, cukier w kostkach..., a wszystko w supermarkecie. Może dlatego zapominamy łatwo o tym, że żywność to nie tylko owoc ludzkiej zapobiegliwości, pracy czy technologii, ale że wciąż wiele zależy od pogody, na którą nie mamy wpływu.
Modlitwa o urodzaje jest wyrazem pokory, uznaniem, że wszystko, co podtrzymuje nasze życie, jest darem Boga. Polecajmy naszemu Ojcu w Niebie wszystkich rolników z naszej parafii, aby mogli radować się z obfitych plonów, owoców Bożej opatrzności z ich ciężkiej pracy na roli.